Jak naciśniesz na nos, to będzie głośne HONK HONK (tak naprawdę to nie).
Strasznie mnie w szkole aktorskiej cisnęli za charakterystyczność. Czasem dostawałem pochwały, kiwnięcia głową za swój styl i swoje podejście na scenie. Ale nawet jeśli się takie pojawiały, zaraz belfer lub jego asystent dorzucali jakieś „ale żeby cię to nie zgubiło” albo „tylko uważaj na SZUFLADĘ”. SZUFLADA to koniec twojej kariery aktorskiej. SZUFLADA to ten moment, w którym przegrałeś ze sobą i skończyłeś się jako aktor.
Durrrr wcale nie. To, że wykonujesz coś konkretnego lepiej niż inni, czyni cię LEPSZYM a nie gorszym. Jeśli masz jakiś talent wewnątrz swojego aktorskiego talentu, to rozwijaj go najmocniej! Kiedy masz postać wojownika na dwudziestym levelu w grach fabularnych, nie zabierasz się za naukę zaklęć pierwszego poziomu, żeby „rozszerzać swoje zdolności i nie szufladkować się jako rycerz”. Bo potem fajnie, teraz jesteś wojownikiem lvl20/magiem lvl1, machasz mieczem gorzej niż reszta twojej gildii, a twoje zaklęcia są w stanie wpływać tylko na zdechłe jeże i osłabione niemowlęta.
Innymi słowy teraz jest kupa lepszych od ciebie w obu dziedzinach. Żadnego już nie dogonisz. Chyba, że mama da ci kasę na topór ze sklepiku premium.
Jestem w stanie zrozumieć stanowisko niektórych, że szufladkowanie się jest czymś złym. Mówią często o tym ze łzami w oczach, twierdzą, że chcą czegoś więcej, że pragną rozwoju, więc nie chwytają się schematów… A fakty są takie, że we wszystkim są nijacy, nie mogą się odnaleźć nigdzie.
Nie martw się, stary. Też znajdziesz coś, w czym kiedyś będziesz dobry. Możesz mi parzyć espresso. Jest bardzo łatwo, bo mam taki zaparzacz na kapsułki.
Jasne, każdy z nas czasem marzy sobie, żeby pokazać się w czymś innym. Czasem jakiś aktor ma dość bycia tym śmiesznym/smutnym kolesiem. Ale czemu ma to nas obchodzić? Bill Murray jest najlepszy jako cyniczna, deadpanowa, smutna postać. Stallone może sobie mówić, że chce grać wewnętrznie rozbitego profesora akademickiego w romantycznym dramacie, będzie się bił i koniec. Mnie tam przeważnie wkurza, kiedy mi stolarz robi metalowe krzesła*!
Szuflady dotyczą wszystkich dobrych twórców i aktorów. Czasem są tylko ciut mniej atakujące twarz, bo są szufladami bez kolorowej etykietki. Ktoś może powiedzieć, że np. bracia Coen nie mają szuflady, bo tworzą setki różnych rodzajów filmów. Ej, kaman, szuflada o nazwie bracia Coen to nadal szuflada. Mają charakterystyczne, często kreskówkowe postacie i specyficzny humor zmieszany z tragedią. Idziesz na braci Coen, to spodziewasz się braci Coen. Jak idziesz zobaczyć Deppa, to zobaczysz jednego z dwóch Deppów. Obaj są zajebiści, więc wszystko jedno, który się trafi.
I to jest najważniejsze. Żeby Twoja szuflada była Twoją własną. Kiedy stworzysz własną szufladę, zyskasz przywileje z nią związane bez żadnych negatywnych efektów, takich jak smród skarpet poprzedniego właściciela.
Niektórzy znani, rozchwytywani aktorzy jęczą, że zostali zaszufladkowani i to rujnuje ich karierę. Super, dobry pomysł – słuchacie płaczu ludzi, których jedynymi problemami są banknoty walające się po kuchennym stole i przedawkowywanie kokainy. Przecież nie mogą o tym powiedzieć w swojej biografii czy wywiadzie dla Vivy, a coś trzeba.
Ale nie, serio. Warto zdobyć swoją szufladę. Nie zaczynaj od bycia aktorem. Zacznij od swojej melodii i buduj dalej z tego. Jeśli masz już szufladę, możesz ją zacząć przyozdabiać orderami. Każdy producent zobaczy ją i powie „chcę mieć jej właściciela!”. Tak dostajesz robotę. Jesteś aktorem, na tym polega twoja praca.
To, że aktorów teraz się szkoli na natchnionych artystów zamiast porządnych rzemieślników, to inna sprawa.
*Nie licząc Jima Carreya. On akurat robi całkiem porządne metalowe krzesła.
Słownik pojęć:
Szuflada – twoje ramy, w których się kształcisz. Pamiętaj,
by nie budować szafy, bo melodii ci starczy najwyżej na gruby karton.
Melodia – waluta za którą kupujesz materiały na szufladę
Kształcenie Ogólne – kiedy dostajesz w mordę od herszta orków,
bo jesteś lvl1 woj/lvl1 mag/lvl1 łotrzyk/lvl1 kapłan
Trochę mnie dziwi, że tyle osób nagle odkryło, że Dem taki mądry. Przecież żeby wymyślać tak głupie komiksy, które śmieszą samą swoją bezsensownością trzeba być cholernie inteligentnym :3
Dem zrób favicon do tej stronki ; )
Jim Carrey nie jest stolarzem. Harrison Ford jest stolarzem.
Demie – ja to widzę inaczej. Mnie fascynują aktorzy, którzy w różnych filmach potrafią zagrać zupełnie różne postacie. Taki na przykład Geoffrey Rush. Albo Robert deNiro. Po tym widać dojrzałość warsztatu wg mnie.
Wow, Dem z internetowego mema stał się personą z krwi i kości. Teraz widzę, że nowa strona to nie tylko nowy layout, a przede wszystkim nowa jakość Twojej twórczości. Tylko tak dalej :)
Wszyscy teraz zaczęli myśleć, że Dem jest mądry… Poważnie ludzie? Nie widzieliście już wcześniej we WSZYSTKIM co robił mądrych filozoficznych wstawek dobrze ukrytych pod postacią żartów? Przecie to jest Ajnsztajn 20-21 wieku (i może 22 jak dożyje).
…
Lol, nie
Respekt, Dem.
Serio, głupio mi trochę bo chyba nie brałam Cię całkiem na poważnie, a okazuje się, że jesteś mądry skubaniec i równy facet. Trzymaj tak dalej, z chęcią będę czytać podobne teksty. Jednak, co najważniejsze: stoję właściwie przed wyborem studiów, a jestem ofiarą kulturoznawstwa, i teraz dałeś mi do myślenia. Jesteś jedną z niewielu szczerych i oryginalnych osób w polskich internetach. Dzięki.
Przyszedłem popolemizować… :P
Czemu Jakubie używasz przykładów z innej branży? Czyżby stolarz miał te same predyspozycje co aktor?
Nie chce się przyczepiać co do logiki, bo to akurat mało istotne.
Faktem jest, że branża aktorska wymaga teraz wielofunkcjonalności, zawsze się szuka takich „Da Vinci”, tylko po to by uznać za kilka lat, że to po nic. Był czas dla jednorazowych bohaterów i szufladki, teraz znów wielofunkcyjność.
(Ciekawe czy Charlie Chaplin byłby dziś zaszufladkowany jako „pajac w meloniku” czy jakoś tam.)
Mimo tego był wielkim aktorem w swoim fachu, nikt nie zagra taką postać równie dobrze jak ON.
Tak samo powiedzmy z Harrym Potterem, teraz na siłę będzie odbiegał od wizerunku czarodzeja, aż się zgubi? Daniel Radcliffe powinien się pogodzić z przyczepką Harrego. Jednak to nie zabiera mu szans na rozwój komediowy, albo inny.
Tutaj trzeba Demie rozdzielić między nalepką tego „rysia z klanu” a nalepką „figlarza komediowego”
Może głupie porównanie, ale Piotr Cyrwus powinien dostać szansę zagrania takiej postaci jaką zagrał choćby Pazura -> powiedzmy gangstera <-. Czy to jednak wpływa na to, że Cezary Pazura może zagrać Rysia?
Wytworzenie własnej gry aktorskiej, własnego stylu będzie charakterystyczny i będzie Cię zamykał. Jednak szufladka typu "komediowy" nie jest już aż tak potrzebna.
Możesz osiągnąc wyżyny dla siebie w byciu ogrem w WoWie, oraz w byciu aktorem komediowym.
Jak kto lubi :P
Pozdrawiam.
Dem postaraj się bardziej bo to co napisałeś obecnie to wszyscy myślący wiedząc. na twój blog nie zaglądają wyłącznie gimbusy których trzeba uczyć życia…
Dodatkowe przemyślenie dot zaszufladkowanych top aktorów: wszystko jest tutaj relatywne- aktor wyspecjalizowany wyjdzie na swój szczyt i niczego więcej nie osiągnie, jakkolwiek z naszej perspektywy jest to niemal kosmos. Dla takiego to już koniec i narzeka że warto by się zuniwersalizować- jak spróbuje to rozsądek mu wróci przy malejącej liczbie przed zerami na koncie.
Generalnie temat ciekawy- mamy tutaj dwa stronnictwa: deszafistów (uniwersalnych) i szufladkowców (wyspecjalistów), w tym Dema. Rozumiem w pełni Demowską krytykę deszafki, bo jak przedstawił na erpegowym przykładzie- w niektórych sytuacjach lepiej się specjalizować, ale w innych niekoniecznie: np w grze gdzie po całej mapie biegają same szczury, pływają rybki i latają wróble, to lepiej jest pozostać uniwersalnym szczurotłuko-wędkarzo-procarzem który na pięć hitów weźmie każde z tych stworzeń, niż jakimś super-pro-łowcą smoków zielonych, który z kolei będzie brał na hita smoka, ale na mapie będą tylko jaszczurki. Wszystko to da się opisać krzywą gaussa, ale to zależy od sytuacji, czy szczyt opłacalności będzie przy szufladkocach czy raczej na zewnątrz;
Drugie przemyślenie: czy teoretycznie bycie uniwersalnym nie jest też w pewnym stopniu szufladką? to trochę jak być ekstremistycznym anty-ekstremistą albo czy relatywizm jest relatywny. Problem natury filozoficznej, takie 0/0 w przemyśleniach.
Trzecie przemyślenie: Z naszego droogiego dema to taki stańczyk jest. Niby Błazen-Absurdał, tu kepucz, tam psy z chlebami biegają, wszyscy śmieją się i chichoczą, a z drugiej strony okazuje się że inteligent. Jak dla mnie git.
Jeśli chodzi o krzywą Gaussa, to ona pokaże nam, że lepije być pośrodku, nie grać jednej roli całe życie, ale też nie brać wielu ról i różnych rodzajów bohaterów :P
Zresztą, problem szufladki jest taki, co uznamy za szufladkę, czyli twoja pierwsza uwaga. Czy rola jedna taka sama? czy ten sam gatunek cały czas?
Co do filozofii, to czy relatywizm może być relatywny to błąd logiczny :D
pogląd poglądowi nierówny. Można tak mnożyć, to raczej zabawa dla osób, które się nudzą.
Relatywizm był tylko poglądem, nie można więc go w żaden sposób ocenić prawdziwie czy nie, tym bardziej, że sam taką tezę wnosi.
Jeśli dobrze mówię. Jednak jeśli chodzi o aktorstwo, to czy DEM nie miał w tym precedensie pewnego wkładu? wykształcenie roli błazna niesie ze sobą pewną mądrość, oraz talent wyjęty ze szkoły aktorskiej. (lub z życia)
Czy koncepcja współpracy jest Ci obca, czy to te leszcze z qóltóralnyh gazetek nie chcą, żebyś dla nich pisał mądre felietony za 10 zł/1k znaków?
Dem , PODZIWIAM CIĘ Z KAŻYDYM DZNIEM CORAZ BARDZIEJ !!!
Nie dość że Znakomity komik, Niesamowity Aktor, Niezwykle Prawdziwy Człowiek to jescze MASZ TAKI TALENT DO TWOŻENIA MOTYWATORÓW Jak MAŁO KTO …
ZOSTAŃ MOIM BOSS’EM !!!
naprawdę, NAPRAWDĘ świetne. I rola też cudo!
Świetny tekst Dem. Racją jest również, że są aktorzy którzy potrafią stworzyć sobą wiele szuflad i w każdej być badass.
PS. fajnie Ci wyszła ta strona, ładna jest.
Chyba najlepsze szuflady to Rysiek z Klanu, legenda TVP, niedawno wystąpił w świetnej reklamówce na rzecz ochrony zwierząt o ile dobrze kojarzę.
Drugi przykład to Duchovny z X-Files, rola Hanka Moody’ego w Californication zmieniła jego oblicze.
Szufladka… Chyba nie zawsze do końca musi się sprawdzać, zależy czy postrzegana jest jako społeczne zjawisko przypisywania aktora/aktorki do danej charakterystyki lub cechy przez widza, czy też postrzegamy to z punktu widzenia aktora, który nie jest w stanie zmienić swojej osobowości bez względu na rolę i jej charakter.
Świetna stronka Dem! Piszesz komicznie, niekiedy kretyńsko, jednak ogarnięty jesteś, bo lubię to czytać i piszesz sensownie! :D
Dębski to jest ktoś nie dość że śmieszny to jeszcze inteligent
Kurde, jesteś zajebisty Dem. Nie dość, że bawią mnie praktycznie wszystkie Psy, Ogarnijsie i inne tego typu rzeczy, to jeszcze mogę tu przyjść i poczytać coś na prawdę mądrego i inspirującego. Jesteś przekozak! Dajesz ludziom zarówno lekkie (a czasami i cięższe) rzeczy do rozrywki, a dodatkowo jeszcze wspierasz strawą intelektualną.
PS Świetna rola w tym filmiku z poprzedniego wpisu.
Tekst spoko, wszystko spoko, oprócz mnie, bo nacisnąłem na nos tego obrazka u góry nie doczytując, że tak naprawdę nie robi HONK HONK. ;(
DEMBSKI. NACISNĘŁAM GUZIK. NIC NIE NIE STAŁO. OSZUKAŁEŚ MNIE. JAK MOGŁEŚ. TERAZ CIĘ NIENAWIDZĘ.
; _________________________ ;
jutro też taki tekścik, c’nie?
Boże, Dem INSPIRACJE EWERYŁER
Kocham Cię
No no, ktoś stara się przyozdobić szufladę orderami :>.
Ten twój blog naprawdę miło się czyta! Oby tak dalej Dem.
Chciałbym, zebyś robił takie „filmowe” wersje tego. Czasem se puszczam cie jak robie lekcje i nawet nie słucham, co mówisz, tylko żeby se twój głos leciał i se wyobrazam, ze mam kolegów ;_;
Przesada w drugą stronę chyba jednak też nie jest zbyt korzystna: szuflada z napisem 'aktor komediowy’ jest ok, ale już szuflada 'Rysiek z Klanu’ może być nieco za wąska;)
Dembski ile to 5+5 bo nikt mi nie chce powiedzieć
Fajne, mądre.
Pisz więcej takich tekstów, bo masz fajny styl, bardzo dobrze się to czyta.
Twoje felietony są niczym miód na moje rany. Rany Duszy.
(Dawaj potworę…)
Dębski, Ty zawsze potrafisz czymś zaskoczyć, najpierw się okazuje że oprócz tego że jesteś świetny komikiem to jeszcze aktorem, a teraz felietonistą. Chyba nigdy nie będzie się dało Ciebie zaszufladkować.
Demie, super, że zacząłeś pisać. Jestem z zupełnie innej szuflady niż aktorstwo, ale napisałeś tutaj wiele prawd ogólnych, które utwierdzają mnie w tym co robię, bo widzę, że nie sam jestem w kręgu takich przemyśleń. Zawsze w Twoich filmach widziałem ironicznego, zdystansowanego do świata Dema podrzucającego luźne, czasem kompletnie niezwiązane z niczym wątki. Teraz czytając bloga przekonałem się jeszcze bardziej, żeś ogarnięty chłop z łbem na karku.
No i oczywiście czekam na kolejne wpisy. Przefajny kontrast między Tobą jak bloggerem a vbloggerem :)
jako bloggerem*
Bo tamto to nie videoblog, tylko show.
No fakt, mój błąd, gdyby to był vblog, to pewnie byłby utrzymany bliżej stylu tego wpisu. W każdym razie fajne to wszystko, bo widać, że Cię to jara. No i czekam aż wejdziesz gdzieś na jakąś większą scenę, bo zasługujesz na jakiś Spopot, czy Ryjek :) Miło będzie wydać na Ciebie hajs i dołożyć cegiełkę do tego, żebyś zarabiał na tym, co lubisz robić, bo to jest przecież najważniejsze.
Wyrażam pozytywną reakcję na ten tekst.
to chyba dotyczy wszystkich dziedzin działalności. Stare anglosaskie przysłowie mówi „know something about everything and everything about something”
Masz swoje 'podwórko’ i jest w nim dobrze, ale czasem fajnie jest pojechać do Kisłowodska, choćby tylko po to, żeby zobaczyć, że fajnie się na swoje podwórko wraca.
Więc nie pisz książki — jak pieniądze zaczną się już wysypywać ze stołu, bo nie będziesz ich wydawać na kokainę, to znajdziesz takiego, co ma w szufladzie maszynę do pisania i napisze dla ciebie. tak ja to widzę.
grunt ot, panowie, robota. Rzetelne rzemiosło. Potem wystarczy choćby cień pomysłu i będzie grało.
Ja z innej branży ale po części pokrewnej i wiele się zgadza. Dobrze, że masz swoją szufladę :)
Przekaz i sam styl tego co mówi Pan Dębski jest genialny. W Polsce jest dosłownie paru artystów z własnym, oryginalnym talentem i rozumem dotyczącym rozwijania go. Jest Pan jedną z nich :) Gratuluję.
no, to jest głębokie Dem
Patrząc na te porównania do gier: dem grałeś w rom-a? mógłbyś zrobić recenzje w demy kontra gry
Dem jestem pod wrażeniem tych dwóch ostatnich wpisów! Przyznaję sto procent racji i dzięki tym radą w przyszłym roku PWST jest moje (niestety w tym roku komisja nie była gotowa na moje pokłady ogarnietości)i nie będę aktorzyną z wrażliwą duszą dziecięcia bo aktor powinien tak jak użyłeś wyrobić swoją własną szufladę jeżeli w niej będzie najlepszy np. zdobywam wszystkie tatu w fc3 i dopiero nakurwiam misje poboczne, i tak samo z aktorem !
trzymaj się dem
Dem, jesteś blogerem tera.
Dobrym blogerem. Czytam, bo lubię.
W sumie rozumiem podejście. Tyle osób mnie umniejszało bo rysuję tylko dziewuchy i smoki, a teraz rysuję zajebiste dziewuchy i zajebiste smoki i stać mnie na Far Cry 3.
Wczoraj myślałem, że szykujesz się do roli w filmie. Dzisiaj, że będziesz podpisać umowę z jakimś wydawnictwem na napisanie książki. Czym jutro nas zaskoczysz?
:O
„kształcić”, nie „krztałcić” :D No, wcale nie muszą być codziennie filmiki czy Psy, skoro piszesz dość ciekawie. Tylko podziwiać
Dzięki, już poprawione.
wybiłeś mi z głowy szkołe aktorska. inaczej to sobie wyobrażałem. Jak myślisz – ludzi bez szkoły z talentem chętniej do czegoś wezmą niż ludzi po studiach do dupy, czy jednak realia są takie, ze na odwrót? (i tak wiem, ze nie odpiszesz, kogo ja chce oszukac ;_;)
Zależy do czego. Do TV biorą takich ludzi, jakich widzisz w TV. Ale myślę, że jednak więcej jest po szkole, bo przez te 3-4 lata uczysz się jednak trochę.
Bez szkoły, znajomości albo zajebistego showreela możesz najwyżej grać w Trudnych Sprawach. ; ) Polecam też nie podejmować życiowych decyzji na podstawie opinii Dema.
Boże, Rozpu, jesteś tak wielki że sam Dem ci odpisujeeeeee, jak fajnie mieć takiego kolegęęęęę
dobre to jest! więcej! om nom nom
Dobrze napisane.
Dębski , felietonisz
Mądrze mówisz, ale mnie trochę smuteczek dopada jak to czytam, bo należę do ludzi, którzy jeszcze szukają swojej niszy ekologicznej (a jak się jest te prawie-trzy-lata-po-maturze to zaczyna troszkę boleć). W każdym razie zgadzam się, że warto robić to, w czym się jest dobrym i zlewać opinie innych, bo najważniejsze to lubić to co się robi i robić to dobrze :)
Jakubie kiedy książka? I pytam się poważnie bo Twoje teksty naprawdę fajnie się czyta. Wprawdzie jak wydasz książkę gimbaza zacznie krzyczeć że się sprzedałeś itp. ale przemyśl pomysł ^^
Dębski felietonista :D