lip 2014 17

„Frank” okazał się filmem znaczącym dla mnie osobiście jako twórcy. Spodziewałem się lekkiej muzycznej komedii o dziwolągach i dostałem dużo więcej.

Frank film with Michael Fassbender

„Frank” to film produkcji brytyjskiej i irlandzkiej opowiadający o Jonie – młodym chłopaku, który w wyniku pewnych zaskakujących wydarzeń trafia do zespołu pełnego osobistości, w tym ludzi z doświadczeniami wyniesionymi z psychiatryków. Na czele zespołu stoi Frank, którego osobliwe podejście do twórczości i muzyki fascynuje Jona nie mniej niż jego sztuczna głowa. Ekipa zabiera się za pracę nad albumem w irlandzkiej chatce nad jeziorem. Jon rejestruje cały proces, zaczyna prowadzić bloga. Narracja prowadzona jest z jego perspektywy, na ekranie w przejściach między scenami wyświetlane są nawet jego tweety.

Jon pełni w filmie ważne rolę – najpierw udziela widzom oparcia w tym świecie dziwaków, a potem sam zaczyna w ten świat ingerować, by znaleźć ujście dla własnego głosu muzycznego. Z czasem też film zaczyna nabierać poważniejszego tonu i okazuje się, że jednak nie jest tylko filmem o dziwakach z których można się pośmiać.

W komunikacie film chyba jaśnieje najbardziej – sam mogłem się jednocześnie utożsamić z Jonem, jak i zespołem. „Frank” to film, który mimo bycia w pewnym stopniu komedią, zadziwiająco poważnie traktuje temat choroby psychicznej. Nie daje nam jasnej odpowiedzi na pytania z nią związane, ale moim zdaniem pozwala się pogodzić z wieloma rzeczami na które nie mamy wpływu.
Frank trailer
Jednocześnie mówi też o tworzeniu i wpływie innego człowieka na artystę, a także wpływie internetu na nasze ego. Jon nie jest kolejną kopia postaci typu „jak czegoś bardzo chcesz to musisz się bardzo starać i na pewno się uda”, choć jest osobą przesiąkniętą takim myśleniem.

Podczas rozmowy o tym filmie z kolegą powiedział mi, że trochę żałuje, że z plakaty i trailery spoilerują, że pod głową Franka kryje się twarz Fassbendera. Jak dla mnie to bardzo dobrze, bo reżysera Abrahamsona nie obchodzi odpowiadanie na pytanie „kto”, więc nie powinno też obchodzić widza. Tajemniczość lidera zespołu polega na czymś więcej – sztuczna głowa to tylko metoda na wstępne zaintrygowanie oglądającego.

Czy gdybym mógł wymazać sobie pamięć, by móc obejrzeć „Franka” jeszcze raz po raz pierwszy w życiu, zrobiłbym to?
TAK!

„Frank” nie jest komedią, która sprawi, że będziecie pękać ze śmiechu. Komediowość polega tu przede wszystkim na lekkości z jaką nieraz pokazywane są poważne wydarzenia. Żaden inny film w tym roku nie wzbudził u mnie tak wielu przemyśleń.

——-

Chyba założę bloga filmowego, jara mnie to.

7 komentarzy

  1. Rhey pisze:

    Nowy blog na nowej stronie? Lubie mieć wszystko w jednym miejscu więc niezbyt by mi to odpowiadało.

  2. Światłocień pisze:

    Byłem dziś na nim. Wszyscy wychodzili z kina rozbawieni i chyba tylko ja nie mogłem wydusić z siebie słowa. Ociupinkę niespójny w kwestii scenariusza, ale reszta absolutnie miodna. Pomysł z głową mistrzowski – twórcy upiekli nią mnóstwo pieczeni na jednym ogniu, ale nie chcę spojlerować. Podpisuję się pod słowami Jakuba herbu Demeczko.

  3. nochybaty pisze:

    może lepiej jakiś oddzielny wygląd podstrony na demlandzie. jakieś filmy.demland.info. zawsze dostarczasz jeśli chodzi o recenzje filmów, jestem za

  4. Jezor pisze:

    Nie zakładaj bloga filmowego, wszystko na demlandzie jest i mi na przykład to odpowiada. Rzeczy są kategoryzowane, przejrzyste, jak ktoś chce poważniejszych Twoich czytadeł to wchodzi w „publicystyka” i ma ;)

    • Mściwuj pisze:

      Tak, załóż bloga filmowego. I tam sobie recenzuj.
      Jak bym chciał czytać recenzje filmów to bym wszedł na filmweb.pl a nie demland :/

  5. ginger pisze:

    Morał wypływający z filmu:
    Rudzi ludzie, idźcie być rudzi gdzie indziej.

Leave a Reply to Rhey